Po co
karocą
odbywać wędrówki,
gdy złote jazzówki
idą z pomocą.
Zamiast wzbić się na wyżyny, wolę
stać po prostu tu na dole
i patrzeć jak śliwa dziecięca
moją trzylatkę delikatnie zachęca
do oswojenia się z przedszkolem.
Rozczulanie na zawołanie, czyli przemyślenia przy pomidorówce:
- Łyżeczka czuje?
- Hmm, chyba nie.
- Czuje! (Pauza i po chwili pełne pasji, satysfakcji i delikatnego zawstydzenia stwierdzenie) Czuje Gaję! Czuje warzywa pod zupą i tofu.
Bańki mydlane
kolorowo rozbiegane
pod kolumną Zygmunta.
Można za nie płacić w funtach,
by himalaista wziął ze szczytu kamień.
Refleksja Ajki po myciu zębów przed snem z tatą:Na podwieczorek co to?
Na salę wjeżdża tort!
O tej porze jemy kaszę mannę,
więc takie delicje są naganne,
a mnie boli ząb, co za łotr.
Goście biją brawa,
sypie białe płatki Warszawa
na szczęście młodej parze.
Ciepłe życzenia niesiemy w darze,
a tam w najlepsze trwa zabawa.
Limeryk #664
Rynek Nowego Miasta nocą:
kółka cicho terkoczą,
walizka zna swój fach
i podskakuje na kocich łbach.
Jesteśmy w stolicy. Po co?
Z ganku, spod mokrej śliwy,
wciąż zmieniam perspektywy.
Na palcach czy w kucki,
byle mieć ogląd bardziej ludzki
warto wejść i w pokrzywy.
Zajączek zostawił w ogrodzie koszyczek
z historiami dla dzielnych księżniczek.
Miłe Królewny, Waszego serca odwaga
pokona każdego złego maga,
bo życie to nie koncert życzeń.
Bliskie memu sercu Małe Księżniczki trafiają ostatnio do szpitala. Najpierw Martynka, teraz Matyldka. Jesteście bardzo dzielne, Królewny, i macie bohaterskie Mamy 💜💜. Razem jesteście niezwyciężone, podziwiam Was - Ciebie, Olgusiu, i Ciebie, Dario!
Rzekła pliszka
realistka:
- Ze mną znaleźć, to jak zgubić,
balansuję swym ogonem długim
na szczycie kartofliska.
W Wielkanoc moc wzruszeń,
mnie muskały skarabeusze,
a babcia od Ajki
dostała niezapominajki,
by zachować wspomnienia poruszeń.
Limeryk #659
Wiosna stoi za drzwiami,
pod magnoliami,
w cieniu forsycji,
nie wzywajmy policji,
ona droczy się z nami.
Limeryk #658
Na stole pierogi od babci, kuskus,
nowy żółto-szary obrus
i chleb od dziadka,
taka paczka to gratka
odkąd mieszkam na swoim już.
Nasze wielkanocne zaplecze:
folar da Páscoa się piecze,
po południu motyle
zostawiłyśmy w tyle.
U nas czas się nie wlecze.
Dzień Chomika próbę zmienia w wyczyn,
wulkanem staje się zaczyn,
a drożdżówka funduje mi kulinarne popisy.
Tylko pozytywne wibrysy!
Garść dobrych chęci wystarczy.
Trudno mnie zmęczyć,
gdy jestem na tropie tęczy.
W oddali forsycje
poprawiają mi kondycję,
krople wody lśnią na poręczy.
O kim
fiołki
nie zmienią zdania?
María Bethânia
królową muzyki!
Muito obrigada pelos CDs, cara Dona Maria 💚💛🧡!
Na terminalu wystukuję PIN
i magię czyni bankowy dżin.
Moich myśli bezkres
przeleję w nowy notes
koloru jeans.
Ajkę zawsze ciekawi dźwięk dzwonów i pyta:
- Mama, słyszysz? Co to?
- Sygnał, że zaraz będzie msza.
- Co to msza?
- Takie spotkanie w kościele pewnej społeczności, która myśli podobnie i jest dla siebie emocjonalnym wsparciem.
(Skąd ja biorę te wyjaśnienia?!)
Dziękuję za solidarność kobiet.
Dziękuję jej, im i Tobie
za każde słowo, obraz, historię,
nadzieje, lęki, smutki i euforie.
Wspieracie mnie w tym, co robię.
Rano z łopatką było źle,
wieczorem ręką jak cyrklem
kreśliłam koła w wodzie.
Marzę o mięśni swobodzie,
tak mija dzień za dniem.
Za siatką rosną tuje,
a Ty zmysły kontemplujesz.
- Widzisz? - mówisz, gdy stopę zasłonisz,
zaś, gdy dłoń położysz na mojej dłoni,
pytasz szeptem - Mamo, czujesz?
Koreańskie buldogi
jedzą tylko bulgogi,
na ulicach Seulu
jest jak w ulu,
więc ludzie schodzą im z drogi.