Myszka wywija ogonem,
a pierogi płaczą jak szalone.
Wszyscy są już syci,
więc one w smutku zenicie...
bo chcą zostać zjedzone!
Myszka wywija ogonem,
a pierogi płaczą jak szalone.
Wszyscy są już syci,
więc one w smutku zenicie...
bo chcą zostać zjedzone!
Limeryk #
W oceanarium myślisz, że śnisz,
gdy nadpływa samogłów, czyli sunfish.
Czy wiesz, dlaczego peixe-lua
naszą uwagę przykuła?
To pływacki mistrz!
W Lizbonie jechałyśmy żółtym tramwajem,
który przy katedrze Sé staje.
Portugalczycy są zwykle na tak,
lubią pić galão,patrzeć na Tag
i szczycą się swoim krajem!
We wtorki i soboty
tu czekają bibeloty:
książki, płyty i szkatuły
liczą na wzrok Twój czuły
i nowej pani dotyk.
Gaja pytała nas w Lizbonie:
- Możemy przegonić słońce?
I upał przyjechał za nami do domu...
Jestem w Lizbonie,
więc opowiem o niej.
Tu wznosi się Castelo de São Jorge*,
miasto od 1755 roku nie drży,
tylko w słońcu płonie.
*czyt. [kasztelu dy sau żorży]
Limeryk #
Osłabia mnie dynamika podróży,
dzień w hotelu bardzo się przysłużył
powrotowi do matczynej rutyny.
Dziękujemy Coimbrze za gościnę,
a Gai za odwagę wykutą w marmurze.
Gaja po późnym przyjeździe i intensywnym zwiedzaniu pierwszego dnia dostała gorączki, ale była bardzo dzielna. W środę już czuje się nieźle.
Limeryk #
- Skrzydło chce lądować -
brzmią twoje radosne słowa.
Na dzień dobry
jedziemy do Coimbry,
gdzie czekają torebki z korka i plastikowa krowa.
Gaja późną nocą na dworcu w Lizbonie w oczekiwaniu na pociąg do Coimbry:
- Będziemy nocować w Szubinie?
(Wszystkie przygody łączą się w jedną całość)
W nocy Gaja się przebudziła i prosi:
- Opowiesz mi o myszce, co jadła komputery?
Nad ranem:
- Opowiesz mi o myszce, co zbijała szyby? 😆
Limeryk #
Jedziemy do Portugalii!
Nie ma takiej skali,
by zmierzyć naszą radość.
Myszka ze złotą kokardą
i w dłoni Gai rogalik.
Dopiero miałaś urodziny trzecie,
a już będziesz podróżować po świecie.
Zaciekawiona latającym pojazdem
wsłuchujesz się w jego podniebną jazdę
i pytasz: - Takim będziemy lecieć?
Dawno nie pisałam Gainych hasełek, bo lato mija nam galopkiem. Troszkę nadrobię zaległości.
(Opakowanie pałeczek kukurydzianych oparte o ścianę...)
- Ściana je chrupki?
(Gaja na moich kolanach powraca do zapomnianej już przeze mnie kwestii...)
- Dużo jak nieba?
- Czego dużo?...
- Śmieci w kuble.
Autentycznie zatkało mnie z wrażenia. A potem się roześmiałyśmy.
(Gdzieś na blokowisku)
- Może te śnieguliczki podepcze ten piesek spacerkowy...
(Minął nas i nie podeptał)
Przy stole myszka mlaska,
a makaronowe gniazdka
rozsypują się jak po polu bale siana.
Poezja codziennością pisana
snuje historie, które czas tka.
Spieszę wyjaśnić, że nie ja jestem autorką porównania gniazdek makaronu do bali siana, tylko mistrzyni skojarzeń - Gaja 😊❤.
Nie sposób cię utemperować,
nie chcesz spać, choć jest zerowa.
Oto wszystko, co mam -
w piżamce zadziorna ćma,
która nocą chce rysować.