Lubię pisać prosto, zamiast wzniośle,
z każdym słowem czuję się doroślej.
Choć wszystkich rozumów nie zjadłam,
działam jak bohaterka porzekadła:
Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.
Lubię pisać prosto, zamiast wzniośle,
z każdym słowem czuję się doroślej.
Choć wszystkich rozumów nie zjadłam,
działam jak bohaterka porzekadła:
Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.
Ze smutkiem patrzy w wodę Aja,
liczymy: jeden, drugi, trzeci KAJAK!
Od wioseł mąci się Brda.
- Jaka jest rzeka? - BLACK!
Z rozłąką z babcią powoli się oswajasz.
Wśród liści szeleści
mój adidas niewieści,
w miły łuk układam usta
i jak flaming próbuję ustać,
by w idealnym kadrze się zmieścić!
Aja szła z babcią za rękę,
a gdy mijały ciemną studzienkę,
upuściły piłeczkę koloru osy
cierpiąc na eksperymentów niedosyt.
Kanałowe szczury poczuły do niej miętę?
Limeryk #547
Babcia, królowa drugiej zmiany,
wiezie wnuczkę chodnikiem brukowanym,
do muzeum mama czmycha od razu
i regeneruje się podziwianiem obrazów.
Zapłatą dla Baby jedyna waluta - kasztany.
W moim wełnianym kapturze
schowały się wiejskie róże.
Z wiatrem grają w domino
i bardzo nie chcą przeminąć.
Jestem pamięci o nich stróżem.
Limeryk #545
Dziś się Wam pochwalę,
że na końcu nowej dróżki znaleźliśmy balę
i bezdomnego ślimaka za małym kamieniem.
Ten dzień będzie jedynie wspomnieniem,
gdy się od niego nieco oddalę.
Limeryk #544
Błysk oka Ozyrysa
wspina się po gzymsach
aż do okna bezsennego latarnika,
co lunatykuje od dźwięku czajnika.
Raz przysnął - na "Titanica" końcowych napisach!
Limeryk #543
W letniej bluzce z baskinką
wraz z moją dziewczynką
w białym kapeluszu
szukałyśmy jesieni w winobluszczu.
Wyjechała psuć szyki pogodynkom.
Limeryk #542
Zbyt senna na poranną baję,
przeciągnęłam się Twoim zwyczajem.
- Mała mama,
jak Gaja -
rzekłaś tak słodko, że się poddaję.
W drobniutkich dłoniach
tulisz miękkie płatki - to eustoma.
Biała jak uśmiech szczery
i przytulna jak kaloryfery
w zmarzniętych domach.
Najpiękniejsze kwiaty
poznajesz u pani Renaty
i próbujesz dociec,
czy to wrzos, a może wrzosiec?
Uczysz się na raty.
Między klonem a dębem
przemijały gołębie,
tylko żółty liść na gałęzi
nie chciał zrywać więzi.
Wnet zapomniałaś o rosnącym zębie.
Najlepiej jest mi tu,
przy Twoich oczach w kolorze blue,
budzisz mnie, leżę na wznak:
- MAMO, TAM KOT - BLACK,
a kołdra biała o zapachu snów.
W chrupiącym toście
szczypta miłości
i ser cheddar.
Oto kolacja na medal:
tym piękniej, im prościej.
Włączasz Gosię Kościelniak z sambą
i nadajesz porankowi wesoły ton.
Muzyka z "Dziennika Bridget Jones"
po latach cieszy mnie wciąż.
Nasz wspólny przyjaciel - magnetofon!
Kasiu, wiesz, co to jest frajda?
To taka kukułcza znajda.
W życiu rozpycha się łokciami,
a gdy ma zamknięte okno, wleci drzwiami!