Limeryk #
Hej, Dziewczyno! Będąc na Peloponezie
spaceruj, ile wlezie.
Pod Akropolem
wytęż oko sokole.
To Helios słońce rydwanem wiezie!
Limeryk #
Hej, Dziewczyno! Będąc na Peloponezie
spaceruj, ile wlezie.
Pod Akropolem
wytęż oko sokole.
To Helios słońce rydwanem wiezie!
Idę idealnie krzywo,
wtem strącam warzywo
ze straganu.
Nikt nie robi rabanu.
Gapie się dziwią.
Limeryk #
Do szklanki przykładasz usta
- O nie, do połowy pusta!
Woda zbyt płynna,
plaża zbyt pustynna.
A przecież znalazłam Cię w różowych kapustach.
Myszątko umie dopiec swoim marudzeniem. W końcu to słońce naszego życia 😎.
Limeryk #
Być może to nie jest w modzie,
ale polubiłam siebie po porodzie.
Wieczorem myślę o jutrze,
by znów przejrzeć się w lustrze
i pocieszyć za ciasne dżinsy, co zostały na lodzie.
Limeryk #
Myszom ciemność ostrzy wibrysy,
przez okno łazienki zagląda Łysy.
Ma warkocz z perseidy
czy to ja mam zwidy?
Opalenizna wyostrzyła mu rysy.
Limeryk #
Z piskiem wspinają się na wydmę
złociste paluszki rybne
moich panierowanych stóp.
Czujna mewa podbiega i otwiera dziób,
na horyzoncie kuter rybacki nam mignie.
Limeryk #
- Śmiało, dzieci przodem! -
zapraszam Gaję pod starą renklodę.
Tu w żabach przebieramy jak w ulęgałkach,
nie ma już śladu po admirałkach -
na lekkim rauszu wysysają śliwkową ochłodę.
Pan Anatol z panią Inką
delektują się uciekającą mandarynką
słońca. A ja w cichym mule czuję
pod stopą drzemiącą szczeżuję.
Fale bujają się w kim chcą.
Limeryk #
Woda cieplejsza niż powietrze -
do Bartążka wchodzę w swetrze.
Ni to Francja, ni elegancja,
raczej lekka ekstrawagancja,
by nad jezioro jechać 200 km. Cóż, w Olsztynie wakacje są piękniejsze.
Sławny brydżysta z Torunia
nie wiedział, co to umiar.
Dniem i nocą kibicując Idze
całkiem zapomniał o wstydzie.
Gdy znad patery posłała mu całusa, to się zdumiał.
Zadomowiona w pogodowych kaprysach
szukam ukojenia w imponujących irysach
od nieodżałowanej pani Lusi.
Czy fioletowa woń tęsknotę kiedyś zdusi?
Każde zgaśnięcie to w sercu nowa rysa.
Ni z gruszki ni z pietruszki
niebem zawładnęły wszędobylskie puszki.
Dziś do domu zapraszam topolę. Dziś jej pozwolę
niedbale rozrzucić białe bambosze na stole,
a w parku wdam się w puchate pogaduszki.
Powiem Wam w przelocie,
że zawsze chciałam mieć przyszywane ciocie.
Błagałam los na klęczkach,
marząc o cioć całych pęczkach.
Nie miałam żadnej, a Gaja ma ich krocie.
Kończę kolejną stronę
,,Śląskiego Kopciuszka", a Ty kochasz Lloronę.
Ja coraz lepiej poznaję Carla Godullę,
a Ty przysłuchujesz się czule
Lloronie z filmu ,,Coco". Każdy dźwięk chłoniesz.
Lubię, kiedy tęcza
zagląda do wnętrza
mojej kuchni. I mojego serca.
Ogrodnik moknie w kobiercach.
Pajęczyna lśni przy schodach i poręczach.
Między rozsuniętymi zasłonami przemycam
subtelny uśmiech księżyca.
Patrzymy na niego z dywanu,
gdzie bez wyraźnego planu
kleimy cudaki z recyklingu, a ,,La Llorona" śpiewem zachwyca.
Limeryk #
Niedzielnym kołdry zboczem
pikuje pod żeberko, paszkę, w boczek
co? Różowy paznokieć.
Tak bardzo śmieszy Cię
to, że dalej Cię łaskoczę, łaskoczę, łaskoczę!
Nie zawsze jestem w siódmym niebie,
czasem jestem w potrzebie
rozmyślań i zwierzeń.
Wtedy wyplatam bardzo szczerze
limeryki do samej siebie.
Nawiązuję tutaj do pamiętnika Alicji, głównej bohaterki Pozłacanej rybki, wspaniałej powieści dla młodzieży autorstwa Barbary Kosmowskiej.
Oto podróżników garstka:
ja, Miko, Natalia i Nastka.
Na zdjęciach obcięte nogi,
w tle pałace lub Van Goghi.
To naszych przygód namiastka.
Wiosenne kolorowe zapachy
subtelnie wyginają blachy
starych garaży.
A mi się marzy
superwęch. Czy to zmysł zbyt błahy?
Śliwie wiśniowej już
z policzków obsypał się róż.
Mimo że weselny makijaż
tak szybko przemija,
ona radośnie trwa przy nas. Nasz stróż.
Patrzę z tyłu, patrzę z przodu -
nie poznaję naszego ogrodu.
Na śliwie płatków setki
rozbiegają się jak weselne confetti.
Zwiewne i beztroskie jak my wszyscy za młodu.
Hiacynty wyhodowane przez nas od dzidziusia, od samej cebulki! Jak na amatorki to jest przeogromny sukces, jestem z nas taka dumna! PS Mało tego! Odradzają się już drugi rok🤗💪!Nie pozwolę mym oczom pościć,
gdy w Parku Wolności
fiołki i przylaszczki
wywabiają me mimiczne zmarszczki
ku słońcu, ku radości!
Bakcyl, zimny drań,
znokautował mą krtań.
Choć ledwo mówię,
chcę uniknąć niedomówień:
u mnie wszystko gra.
Jestem wdzięczna moim uczniom, zarówno tym mniejszym, którzy ochoczo sami siebie uciszali, jak i tym starszym, za zrozumienie i empatyczne podejście do szeptanych lekcji polskiego 🪻🌷.
Widząc swoje stare zdjęcia,
nie mam pojęcia,
jak mogłam nie doceniać swojej urody.
To są namacalne dowody,
bym rzuciła się sobie w objęcia.
Im lepiej się przyłożę do świętowania własnych urodzin, tym mniejsza szansa, że się rozczaruję. 🐹🐭🐁😄