Przygnieciona beznadzieją sortuję papiery.
Podrywa mnie z podłogi Gai głos szczery:
-Mamo, chodź zobaczyć księżyc!
Idę. - Jakże on się zwęził!
Jestem czuła na wszelkie astrobajery.
Przygnieciona beznadzieją sortuję papiery.
Podrywa mnie z podłogi Gai głos szczery:
-Mamo, chodź zobaczyć księżyc!
Idę. - Jakże on się zwęził!
Jestem czuła na wszelkie astrobajery.
Limeryk #
Z ciekawością, uważnie, po cichu
myszkuję na strychu.
Szukam recepty na życie,
instrukcji obsługi bycia na szczycie
pręcika w smolinosa kielichu.
Limeryk #
Bagaż punktualności jest zbyt ciężki,
bym nie zbaczała z prostej ścieżki
czasu. Spóźnienia
bywają godne przytulenia,
gdy obracają się w prezenty, a nie grzeszki.
Limeryk #
Coś Wam powiem
o Zabartowie.
Podglądamy tu żabie brzuchy
i przekonujemy się jak świat jest kruchy,
gdy Myszelka ma kuku na głowie.
Limeryk #
Wczesnym wieczorem leżysz na wznak,
a mnie na jawie trzyma FleetwoodMac.
Dnia słabnący puls
ożywia wielki wóz
i duet nietoperzy, co na komary mają smak.
Obojętna na okazyjną promkę
reaguję na brawa gromkie
listków wierzby vel eukaliptusa,
w które, koalo Gaju, dajesz susa
po tym jak słońce podarowało Ci poziomkę.
-Mamo, kiedy będą Twoje ostatnie urodziny?
-Nie prędko - bąkam znad krojonej jarzyny
i parskam raz po raz śmiechem
będąc sama dla siebie echem.
Oby me słowa stały się proroczymi.
-Mamo, czego się najbardziej boisz?
-Wyrywania zęba.
-Ze zwierząt!
-Yyy...
-Pajęczyn?! Ja też!
🌌🌌🌌
Rozmowa była jakieś dwa tygodnie temu. I po niej Gaja bała się jeszcze jednego cudu natury: "zorza". I w obawie przed "zorzem", a bezpośrednio po rozmowach na temat fizyki z wujkiem Darkiem, wujkiem Kamilem oraz dziadkiem Krzysiem, kazała zasłaniać okna. Oj, nieźle jej wyobraźnia zadziałała na wybuchy na słońcu bulgoczące jak zupa 🌞.
Kto wciąż tęskni za bzem,
ten za dużo chce.
Teraz ten ma rację,
kto wącha akację
i nasyca się lipowym snem.
Limeryk #
Uśmiechu nie zdejmujesz z buzi
kiedy jesteś blisko Zuzi.
Z kuzynami grasz w "Sprytne myszki"
i "Kolejkę", dla wiewiórki rzucasz szyszki.
Mimo wiatru nie chcesz słyszeć o bluzie.
Wiosną odważnie
nawiązuję przyjaźnie.
Z mokrym lilakiem
prowadzę nie byle jakie
rozmowy o sile wyobraźni.
Dopiero co bułkę przeżułam,
a na horyzoncie pojawił się żuraw,
sarny na ugorze i bocian
w polnych łakociach.
Na uroki podróży koleją jestem bardzo czuła.
Rano ohydny antybiotyk,
potem bierzesz się do roboty.
Za oknem ptaki chórem
wołają: - Mazurek, mazurek!
Z uśmiechem myślę o tym.
Z rozrzewnieniem mówisz o rosole,
kiedy pytam Cię o przedszkole.
Lubisz rytmikę i trzymasz się blisko pań,
a co do innych dań,
wolisz niech ziemniaki z sosem lądują na stole.
My, agawy,
mamy swoje sprawy,
świętujemy urodziny
blisko rodziny
i jeszcze bliżej kawy.
Moje 37. urodziny świętowaliśmy we troje. Gaja zaplanowała nawet tańce! Myślę, że myszy musiały w tym maczać swoje... ogony 🤭🥳💚
-Mamo, ja się badyluję -
jesteś myszką badylarką w tłumie
pasażerów jadących na piknik wojskowy.
Cieszysz się każdym doświadczeniem nowym,
lecz fenomenu grochówki nie rozumiesz.
Gdy ogarnia mnie szczere
zniechęcenie, pochylam się nad papierem
i myślę jak znieść Twoje
skrajne nastroje.
Nawet spokój odczuwasz na sto fajerek.
Nadal się uczę
jak odróżniać klucze
gęsi od żurawi,
Ty, Gaju, niedługo mnie poprawisz.
Dziecko to nauczyciel, rodzic - uczeń.
Słysząc pytanie trudne:
"Czy słońce może być brudne?",
dopytuję: -Jak miałoby się poplamić?
"Jak ptak zawiśnie do góry nogami
i zrobi kupę". -Ach, Twoje pomysły są cudne!
![]() |
Tak powstawała moja Wyspanica podczas warsztatów pn. Twórcza Sobota. Babskie motanie – Warsztaty arteterapeutyczne dla kobiet w Muzealnym Centrum Edukacyjnym |
Limeryk #
To duża wygoda,
kiedy jestem młoda
we własnym mniemaniu.
Utknąć w ciągłym przemijaniu
to byłaby wielka szkoda.
Oddałam Gaję przedszkolnej bandzie
i poszłam się zagrzać w Kauflandzie,
bo odjechał mój autobus.
Straciłam swój luz, a wiosenny mróz
ewidentnie pojechał po bandzie.
Zestawienie hasełek rezolutnej myszki, która bywa pająkiem, a ostatnio czuje się dinozaurem 🤔.
🐭
- Mama, kiedy przestaniesz nosić te kolczyki? Na emeryturze?
🐭
-Czy ptaszki też się kłócą?
Ja: -Na pewno sroki. Czasem też wróble, ale nigdy gile.
-O co? O ostatnie ziarenko?
🐭
-Kiedy powstały pierwsze szkoły?
🐭
-Czy pojedziemy na Półwysep Jukatan nadal jak będę taka mała?
Ja: -Hmm, bilety są bardzo drogie. Jest nas troje to kilkanaście tysięcy złotych.
-Jeszcze babcia Ewa.
-To jeszcze dłużej będziemy zbierać.
-Ach, to będziemy wysyłać babci zdjęcia.
🐭😅
Dostojne panie gile
patrzą na kołyszące się badyle
wyciągając peryskopy
szyj. Zanim wezmą się do roboty,
niech odpoczną. Wicie gniazd zajmie chwilę.