Limeryk #670
Nie sądziłam, że wyprawą do Piecek
zapał do przejażdżek w sobie wzniecę.
Kaczki pięły się po schodach korzeni,
ona i on ptasim losem złączeni.
- Chcecie pobyć same? No to lecę!
Scenka jeziorna.Miko podaje do mnie piłkę. Nie odbijam jej i wpada do wody.
M. kwituje: - A to gapa!
Ja: - Gaja, kto jest gapa, mama czy tata?
Gaja bryluje dyplomacją i daje iście Salomonową odpowiedź: - Piłka.
Kochana córeczka!
Jako wybitnie empatyczna myślicielka nie dała się na długo wciągnąć w zabawę piłką, tłumacząc, że piłka chce odpocząć 🤭.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz