czwartek, 21 października 2021

Bossa nova dla zmokniętych

Limeryk #559

Ostatnimi czasy pogoda

lubi przytrzymać nas na schodach. 

Wtedy włączam jazzowy teledysk,

a Ty rozpylasz fiolet kredy.

We dwie zapominamy o niewygodach.

    Eksplozja mowy o powyższej rezolutnej dwulatki wprawia mnie w pełen dumy zawrót głowy, więc niebawem słowniczki odejdą w zapomnienie. W ich miejsce pewnie będę notowała tylko co ciekawsze słówka, bo nagrań raczej tworzyć nie będę i ich transkrypcji tym bardziej. Ajka zaczęła bowiem z wielką ochotą i odwagą małej obywatelki świata języka polskiego powtarzać wszystko, co usłyszy. 
    Co zapamiętałam: glucha (grucha = betoniarka z pompą), dień (dzień), giń, giń = gęgę (gęś), makalonk (makaron), kamaka (kanapka), łap tinta! (łapmy tęczę!), krap/krapa (krab, bawmy się w kraba), dinia (dynia)... Szukanie form dopełniacza oraz biernika jest naprawdę urocze i pokazuje wiele zjawisk fonetycznych, np. Ajka lubi kręcić się "jak bąk" i ostatnio mówiła "daj bąga". Więc krab/krapa, a bąk/bąga, czyli zupełnie na odwrót, ale jak jej umysł szuka zasad gramatycznych. Godne podziwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz